Czym się różni Polish Experiential Learning Conference od Edukacji Przygodą?
Już po raz czwarty, fundacja, którą prowadzę organizuje konferencję. Zaczynaliśmy w 2011, gdy mało kto w Polsce, głośno mówił i pisał o experiential education i nurtach pokrewnych. Chcieliśmy zrobić rozpoznanie, zobaczyć kto w Polsce się tym zajmuje, ile nas jest. Konferencja miała profil naukowo-praktyczny. Spotkanie nazywało się „Edukacja Przygodą„, co spodobało nam się ze względu na językową dwuznaczność. Chodziło o spotkanie osób interesujących się pedagogiką przygody & przeżyć, outdoor education, experiential education, adventure education, edukacją przyrodniczą.
Od tego czasu sam format konferencji się zmieniał, my dojrzewaliśmy jako organizacja i krajobraz experiential education w Polsce bardzo się zmienił. Zgodne z naszymi zainteresowaniami oraz tym co na świecie, do wiodących tematów weszło żeglarstwo (sail training oraz wszelkie formy pływania terapeutycznego & rewalidacyjnego), adventure therapy, grywalizacja.
Nasz zespół, zaczął regularnie uczestniczyć w konferencjach Experiential Educators Europe, a ja odwiedziłam węgierską konferencję experiential education „Osveny”. Oba wydarzenia gromadzą około 100 osób, tworzących wspaniałą mieszankę akademików, topowych trenerów biznesowych, nauczycieli oraz osób zajmujących się świadomym rozwojem. To ta ostatnia była inspiracją do zmiany formatu „Edukacji Przygodą”. Zachwyciłam się węgierskimi nauczycielami wspinającymi się na drzewa wraz z brytyjskimi naukowcami. Łączenie światów – posługujących się podobnym podejściem oraz metodami, stało się ważnym celem działań naszej fundacji. Postanowiliśmy postawić na praktykę, inspirację tym co w Europie oraz budowanie społeczności. Z tych powodów wydłużyliśmy konferencję i poszerzyliśmy jej zakres tematyczny.
Śledząc listę zgłoszeń, nie widzę żadnych trenerów, którzy są dominującą grupą na wspomnianych konferencjach międzynarodowych. Zaczęłam więc pytać znajomych trenerów, czemu się nie zgłaszają.
Jakież było moje zdziwienie, gdy okazało się, że powodem dla którego nawet nie rozważają udziału w tym wydarzeniu jest jej…nazwa. „Edukacja? A to dla nauczycieli. Ja się zajmuję rozwojem”. „Pedagogika przygody? Brzmi jak pedagogika zabawy. Ja się tym nie zajmuję” – mówi trener, który na swoich szkoleniach wykorzystuje gry, omówienia i bazowanie na rzeczywistym przeżyciu uczestnika.
SERIO?
A co z andragogiką – całą dyscypliną naukową zajmującą się edukacją dorosłych? Naprawdę wstyd jest się zajmować „edukacją”? Personal developement brzmi lepiej? Bardziej poważnie? Oh, jak bardzo współczuję wszystkim andragogom 🙁
Inspirując się zachodnimi metodami, materiałami, kursami, wpadamy w pułapki semantyczne. Po angielsku 'education’ oznacza trochę co innego niż nasza edukacja. Nauczanie przez doświadczenie brzmi znacznie mniej sexi niż experiential education, tak samo jak 'nauczanie przez dociekanie naukowe ’ czyli inquire based education. Niemniej, uczestnicy EEE, pośród których są światowe, trenerskie i coachowe nazwiska, z dumą nazywają się educators.
Co ciekawe, śledząc ogłoszenia i dyskusje na wielkim trenerskim formu Trener Trenerowi Trenerem – widzę mnóstwo zaproszeń, zapytań, ofert dotyczących szkolenia nauczycieli. Wtedy edukacja jest dla trenerów. Ale gdy jest nazwie – to wstyd.
Otóż drodzy trenerzy! Serdecznie zapraszam Was na Polish Experiential Learning Conference (z pol. Edukacja Przygodą). To wydarzenie zostało stworzone z myślą również o Was! Nie wyobrażam sobie budowania społeczności experiential education w Polsce bez trenerów, terapeutów i coachów, którzy pracują na codzień metodami tego nurtu 🙂
A więcej tu: http://edukacjaprzygoda.pl/pl/
Bądź pierwszą osobą, która zostawi swój komentarz