Luty, dosyć niespodziewanie, upływa mi na niestandardowej aktywności trenerskiej. Głównie zajmuje się narzędziami, konstrukcjami, projektowaniem dziwnych modeli oraz trzymaniem tego wszystkiego w ryzach konstrukcjonizmu i design thinking. Wszystko za sprawą dwóch projektów Centrum Nauki Kopernik; Szkoła bliżej nauki (SBN) oraz Konstruktorzy Marzeń.
O SBNie pisałam już wcześniej; jest to niezwykły, 2letni projekt wspierania szkół we włączaniu do nauczania działań inspirowanych metodą badawczą. Na półmetku pierwszego roku, nauczyciele podczas 16h warsztatów „Tworzenie narzędzi edukacyjnych” projektują a następnie wykonują pomoce edukacyjne do wykorzystania na lekcjach. Pomysły mają najróżniejsze. Moi podopieczni projektują m.in. model palących płuc, oczyszczalnie ścieków, trebusz, który jest wagą, stanowisko badawcze do mierzenia pojemności cieplnej… Wszystko to wykonują sami, przy wsparciu trenerów. Poza potrzebą błyskawicznego odświeżenia sobie kilkunastu zagadnień z zakresu nauk przyrodniczych, poszłam na warsztat dla trenerów z konstruowania. „Koperniki” jest chyba jedynym miejscem w Polsce, w którym przygotowanie do pracy trenerskiej obejmuje operowanie przyrżnią nastawną… W każdym razie „zaliczyłam” warsztat budując z dumą wahadło do pisania po piasku, przypominając sobie przy okazji czym są kąty naprzemianległe i „linkując” po 20 latach głupią lekcje z matmy z rzeczywistością!
Równolegle z SBN, realizowane są warsztaty Konstruktorów Marzeń. Jest to ciekawy projekt, inspirowany „pedagogiką konstrukcjonistyczną”. O ile do samego wyrażenia podchodzę z naukowym sceptycyzmem, o tyle idea konstrukcjonizmu jest mi bardzo bliska i zgadzam się z profesorem Andrzejem Walatem, iż jest to nurt w Polsce pomijany. Sami „Konstruktorzy Marzeń” są powiązani z edukacyjnym FabLabem nazywanym Wytwórnią. Celem warsztatów jest wsparcie nauczycieli we włączeniu konstruowania do swojej pracy w szkole. Aby było to możliwe, diagnozujemy szanse oraz bariery a następnie w praktyce się z nimi mierzymy. Pedagodzy za pomocą prostych oraz złożonych narzędzi, konstruują pomoce, które można wykorzystać przy realizacji podstawy programowej.
Warsztaty lutowe na długo sobie zapamiętam. Całość naszej grupy stanowiły nauczycielki. W trakcie wprowadzającego energetyka, gdy miały przedstawić się z wykorzystaniem wylosowanego narzędzia, padło dużo zdań o tym, że widziały takie narzędzie u taty/dziadka/męża. Kojarzyły im się z warsztatem ojca, sprawami którymi w domu zajmuje się ktoś inny. Dominujący był przekaz o nie moim, męskim świecie, za którymi może kryły się obawy? W miarę trwania warsztatu nauczycielki rozkręcały się. Przy okazji, rozmawialiśmy trochę o modelowaniu. Dla mnie osobiście ważne jest, aby zarówno uczennice oraz uczniowie mieli szanse na korzystanie w szkole z „prawdziwych” narzędzi a jeśli w ich świat wprowadzi je kobieta – ma szansę skruszyć się kolejny stereotyp. Ostatnim zadaniem było zbudowanie m.in. robo-łapy. Oto jak wyglądała, ta zbudowana przez nasze nauczycielki (pękam z dumy):
Bądź pierwszą osobą, która zostawi swój komentarz